Twierdzenia powyższe wymagają jednak pewnych wyjaśnień. Otóż, jak w przypadku każdej innej firmy, zależy od kogo kupujemy.
Tak, tak - wiadomo, że od pośrednika. Ale tutaj zawiedziemy tych, którzy chcieliby kupować zawsze tylko tylko u pierwotnego źródła. Otóż znaczna część rynku, to nie są firmy, które same "produkują" polisy motoryzacyjne. Za nimi stoi ktoś inny. I tych "dostarczycieli" ubezpieczeń jest tak naprawdę niewielu.
Problem w tym, czy takiemu pośrednikowi płacimy coś więcej? No bo jeżeli tak - to zabawa nie ma sensu. Takie firmy doliczają sobie koszta administracyjne, za obsługę itd. i w efekcie płacimy więcej.
Ale kupując u pośrednika nie musimy wcale przepłacać. Może on posiadać polisy w takiej samej cenie, jak ten, od którego je dostał. Pracuje po prostu zamiast działu sprzedaży swojego dostarczyciela. Prowizję dostaje od niego.
Oczywiście to ktoś, kto jest oficjalnym przedstawicielem, afiliantem, reprezentantem danej firmy (choć i tacy niekiedy doliczają marże - to w przypadku tych większych firm brokerskich, którym prowizja nie wystarczy, aby wykreować dochód).
Natomiast pewnym jest, że ktoś kto np. ogłasza się na Facebooku, nie posiada strony internetowej, podaje tylko numer komórki, nie potrafi udokumentować swojej relacji z "producentem" polis - doliczy sobie marżę. Niekoniecznie musi być to oszust. Może uczciwie wyszukać najlepszą ofertę. Ale swój zarobek może otrzymać tylko od klienta.
I znów - jeżeli robi to jawnie i ktoś chce mu zapłacić - nie ma sprawy! Ale nie zawsze tak się dzieje.
Jest jednak pewne grono polskich firm, które dostarczają rzetelne usługi nie obciążając klienta żadnymi dodatkowymi kosztami. I tu byśmy radzili po prostu zapytać: jaka jest wasza marża, wasze koszty administracyjne itd. Jeżeli skłamią labo będą lawirować - to naciągacze. Jeżeli przyznają się do marży - to przynajmniej wiemy, że są prawdomówni.
Jeżeli zaś gwarantują koszty takie jak "u źródła", a wykonają za nas robotę? No to czemu nie?